sobota, 30 lipca 2016

Parę przepisów na wywoływacze negatywowe.

Na początek napiszę trochę historycznie - pierwsze wywoływacze popularne oparte były na związkach żelaza. Były dobre, ale kłopotliwe. Dlatego...

Ale o tym warto poczytać w książkach. Ja sięgam do notatek, takich od 1987 roku, a nawet starszych, i zamieszczę recepty najbardziej klasyczne i najbardziej ekonomiczne. Oto klasyk:

KODAK D-76

metol                                            2 gramy
hydrochinon                                 5 gramów
siarczyn sodowy bezwodny     100 gramów
(lub krystaliczny)                     200 gramów
boraks                                           2 gramy
woda do                                 1 000 cm3

Klasyk. Bardzo dobry. W sieci można wyczytać czasy wywoływania dla 18oC i 20oC.
Ze znalezieniem kłopotów nie ma.

Oto DOPEŁNIACZ KODAK D-76d

metol                                            3 gramy
hydrochinon                                 7,5 grama
siarczyn sodu bezwodny         100 gramów
(lub krystaliczny)                    200 gramów
boraks                                        20 gramów
woda do                                 1 000 cm3

Dodawać jak ubywa. Najlepiej 10/10 (100ml z wywoływacza używanego odlać i dodać 100 ml
dopełniacza, co drugą wywoływaną błonę). Ale to na ryzyk fizyk.

KODAK D-23 drugi klasyk - mniejsze ziarno i kontrasty - sensytometryczny.

metol                                            7,5 grama
siarczyn sodowy bezwodny       100 gram
woda do                                   1 000 cm3

Nie wymaga dłuższego naświetlania, bardzo trwały. Ale ma jeden myk, o którym mało kto wie.
W trakcie wywoływania MUSI odpoczywać, nie nadaje się do wywoływania "ciurkiem" jednej błony za drugą. Można w 1 litrze wywołać cztery, pięć błon.

A teraz coś oszczędnościowego, po raz pierwszy:

AKUTANCYJNY METOL

metol                                            0,5 grama
siarczyn sodu bezwodny             2,5 grama
węglan sodu bezwodny               2,5 grama
woda do                                   1 000 cm3

Czas wywoływania przy 20oC to 7-15 minut, w zależności od czułości i emulsji.

A tu drugi rewelacyjny oszczędnościowy wywoływacz:

WYWOŁYWACZ JARDI'EGO

metol                                            0,5 grama
siarczyn sodu bezwodny              1,0 gram
hydrochinon                                 0,5 grama
boraks                                           2,0 gramy
woda (destylat) do                    1 000 cm3

Trwały do 2 godzin po przygotowaniu, niskie czułości w 18oC wywoływać 23/25 minut, wysokie czułości 30/35 minut.

Wywoływacze "oszczędnościowe" - raz i do zlewu.

A teraz coś co lubią szczególnie w Japonii

WYWOŁYWACZ XDR-4 do motywów o dużej rozpiętości tonalnej

siarczyn sodu bezwodny             20 gram
metol                                             1 gram
hydrochinon                                  1 gram
węglan sodu bezwodny               10 gram
woda do                                  1 000 cm3

przy 20oC wywoływać 8/12 minut, w zależności od czułości i rodzaju emulsji.

Ostatni na dziś:

PRZEWLEKŁY ROŚCISZEWSKIEGO

metol                                            1 gram
siarczyn sodowy bezwodny       20 gram
węglan potasu bezwodny             8 gram
bromek potasu                              1 gram
woda do                                2 000 cm3

Przy 18oC wywoływać niskoczułe i wysokoczułe w okolicach 40 minut.

Przy  wszystkich wywoływaczach istnieje zasada "merdania" błoną przez kilka sekund co jakiś czas, warto o tym pamiętać i na początku każdej minuty kilka sekund temu poświęcić.

Tyle na dziś receptur przydatnych i w miarę oszczędnych. W drugiej odsłonie jeszcze kilka ciekawostek. Powyższe wywoływacze należy sprawdzić przez wywoływanie kontrolne, różnie naświetlanej błony o średniej czułości. I to by było na tyle pierwszej odsłony. Jutro utrwalacze, choć można z zielonego fotonu wyczytać.

piątek, 29 lipca 2016

Wywoływanie. Dokładnie tak.

Wywoływanie tradycyjne, oczywiście. I chciałbym się tu skupić na przygotowaniu i ledwie paru tradycyjnych recepturach - bez fenidonu. Tyle na smartfonie, reszta już na jednostce obliczeniowej.

Co trzeba mieć, by wywoływać samodzielnie? Po pierwsze waga laboratoryjna, precyzyjna i odważniki. Moja jest szalkowa, ale równie dobrze może być elektroniczna - jubilerska, o czułości od 1/10 grama. Zlewka duża (1 litr) i ze dwie małe (0,5 litra). Łyżki do odmierzania i nabierania chemii, odrębna łopatka do mieszania roztworu.



W tym wypadku jest to stara radziecka waga szkolna i odważniki do niej.

Dalej potrzebna będzie chemia. Oczywiście. Ja korzystam z przepisów dość starych (przed 1946 rokiem), dlatego z reduktorów mam hydrochinon i metol. Potrzebne są jeszcze inne odczynniki, według używanych receptur. Minimalne ilości każdego z nich to: reduktory po 50 gram, konserwująca substancja 250 gram inne po 25 gram. Wystarczy to na cztery porcje po 1 litrze wywoływacza w normalnej wersji, lub kilkadziesiąt w wersji "oszczędnościowej" (np. wywoływacz Jardie'go).



Widzimy tu metol, hydrochinon, żelazicyjanek (do osłabiacza).
Wiadomo, że do przygotowania utrwalacza też potrzebne są odczynniki. Ale tych nie będę fotografował. Butelki są identyczne.

Wszystko razem powinno wyglądać mniej więcej tak:


Mamy wagę, odczynniki, czym i gdzie zamieszać. Potrzebna woda. Może być wodociągowa, ale koniecznie przegotowana (i to gotowana jakieś pięć minut). Do wywoływaczy "oszczędnościowych" woda musi być destylowana, odmineralizowana. Chemię rozpuszczamy w wodzie o temperaturze 35/40oC w 3/4 ilości przewidzianej w recepturze. Składniki rozpuszczamy w kolejności takiej jak w recepcie, następny dopiero wtedy gdy poprzedni jest dokładnie rozpuszczony. Chemii odmierzamy dokładnie tyle ile jest w przepisie. Trzeba odróżniać postaci uwodnione i bezwodne składników, to bardzo ważne! Wywoływacz filtrujemy przez lejek zaopatrzony w sączek z waty (wystarczy wcisnąć kulkę waty w rurkę lejka).


Jeśli przechowujemy wywoływacz w ciemnej szafce, butelki mogą być ze szkła białego lub plastyku bezbarwnego. Butelki powinny być różne w kształcie od butelek przeznaczonych do "spożywki".
To ważne, bo łatwo się pomylić (np. utrwalacz z octem, lub roztwór żelazicyjanku z żółtą oranżadą).
Jeśli przygotowujemy wywoływacz w postaci koncentratu (metolal lub kodalon), najlepiej rozlać go w małe buteleczki 100 ml z ciemnego szkła. Tak samo szkło ciemne (oranżowe lub zielone) potrzebne jest gdy wywoływacz stoi na półeczce w ciemni. Butelki powinny być wypełnione pod korek.

> TRUCIZNY powinny być oznaczone nalepką, tak by można było je rozpoznać od razu!<


Chemia fotograficzna występuje też w mało kłopotliwej (ale w sumie droższej) wersji konfekcjonowanej fabrycznie. Tu należy postępować z zaleceniami producenta zamieszczonymi na opakowaniu lub w ulotce załączonej do zestawu. Poniżej opakowanie do chemii "kolorowej" z byłego ZSRR.


Takie są ogólne zasady co do przygotowania roztworów, oczywiście należy dokładnie myć wszystko po pracy, bo wyschnięte plamy przeobrażają się natychmiast w agresywny dla materiałów światłoczułych i człowieka kurz. Po prostu trzeba robić czysto. I bez plam. Gdy mamy te wszystkie rzeczy, mamy pewność, że umieszamy sobie dokładnie to czego potrzebujemy.

Gdzie kupić chemię? Najlepiej w firmach specjalizujących się w obrocie odczynnikami, lub w Allegro, lub gdzieś przez internet... Bo ja wiem? Trzeba pytać, rozglądać się. Takie czasy.
W następnym poście będą przepisy na wywoływacze, utrwalacze i kąpiele osłabiające, osłabiająco - klarujące. I będą też takie, które nie walą po kieszeni. Dziś to ważne, bo chemii coraz mniej.

W zielonym poradniku Fotonu z Warszawy wszystko jest dokładnie opisane we wstępie, podane są receptury. Oto link do mojego postu na ten temat:    Zielony Poradnik Fotonu






czwartek, 28 lipca 2016

środa, 27 lipca 2016

Nowe zakupy: RICOH TLS 401, IKOFLEX IIa, FRANKA SOLIDA II z dalmierzem...

A  także CHINON CEII Memotron. Będą instrukcje, bo miałem gdzieś ksero, z dawnych lat.
Dojedzie Pentax MZ7, prawdopodobnie sprawny.

Będzie się działo.

Skaner HP 4050. Na razie same z nim kłopoty...

Nabyłem złom. Wyremontowałem górną pokrywę. Brakuje mi ramek. Oprogramowanie wywołuje błąd w systemie. Ale się nie poddam, choć brak mu ostrości.

Cena? 50zł plus przesyłka. Cena w sklepie 1200 zł.

Dlatego postanowiłem, musi zadziałać. Szczególnie, że mój stary HP 7400c poległ z honorem, a Agfa Arcus 1200 odmawia jakiejkolwiek współpracy. Ramki od Agfy mam zamiar przystosować do HP.

Następny post będzie wakacyjny.


Tak nie może być. Powalczę ramkami.

ORWOCOLOR z 1989 roku. Radziecka chemia.

Tak. Postanowiłem sprawdzić, czy jeszcze się da? Efekt jest dobry, gdyby jeszcze negatywy były przechowywane w znośnych warunkach...

Ale nie można mieć wszystkiego. Oto zdjęcia, wywoływane w domu - na kuchennym stole.
Chemia z Lwowskiego Reactiva, również z epoki.












Prawda, że aż sie prosi by coś takiego jeszcze robić. Chocby dla entuzjastów.