Jako, że już dwie fotografie (nie moje) wykonane "dziurawym" aparatem już zamieściłem, temat był poruszony.
Ale mnie zaciekawiło coś jeszcze, oto naświetlanie materiału srebrowego trwa dość długo (czasami bardzo długo), gdy tymczasem czułość matryc w aparatach cyfrowych jest wielokrotnie wyższa od najczulszych nawet materiałów negatywowych.
I co?
Postanowiłem spróbować.
W tym celu udałem się do sklepu po puszkę pepsi coli, którą następnie wypiłem (schłodzoną!).
Wyostrzyłem stalowy hartowany elektrycznie pręcik z prowadnicy CD-ROM, wypolerowałem go,
oprawiłem w aluminiowy uchwyt (bo tak profesjonalniej wygląda).
Rozciąłem puszkę po pepsi tak by wykroić arkusik blachy. Delikatnie (naprawdę delikatnie) przebiłem
blachę, właściwie pod ciężarem własnym "szpikulca". Przetarłem całość z dwóch stron papierem ściernym 1000/1200. Oprawiłem w zaślepke korpusu PENTAX, w zaślepce wywierciłem otworek na rygiel bagnetu. W ten sposób za 1,60zł (cola) + 9,90 z przesyłką zaślepka + smykałka moja, otrzymałem obiektyw pinhole za około 200 zł. Efekt na początku mizerny, bo praktyki brak, w celowniku nic nie widać, zdawałoby sie klapa. Ale wpadłem na pomysł wykorzystania lampy błyskowej, i efekt był natychmiastowy. Bajka (jak na dziurę). Następnego dnia udałem sie na wypróbowanie sprzętu. Czyli Pentax K5 + pinhole obiektyw. Efekty poniżej.
Jak już wspomniałem (choć może jeszcze nie), obiektyw wyszedł w miarę tanio, bo za około 12-14 złotych. Profesjonalny, przepraszam, FIRMOWY obiektyw tego typu jest bardzo drogi (wszak kawałek aluminiowej blaszki nie kosztuje 100-200 zł), przy okazji zauważyłem (nie podeprę się tutaj zdjęciami, ponieważ już ich nie posiadam), że mój wyrób nie winietuje, w przeciwieństwie do fabrycznego (holga). Szczególnie uroczo wyglądają te zdjęcia w miniaturze. Muszę zaznaczyć, że otwór ma średnicę coś około 0,20-0,25 mm, przy wysokich czułościach czasy uzyskiwane przeze mnie to aż 1/8000 sek!
I to tyle w temacie dziury w obiektywie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz