Racja, zgadza się. Ale...
Otóż miałem znajomego (mam znajomego, może jeszcze?...), któren to używał Canona od zarania,
znaczy, jak tylko aparat wziął był do ręki. I był to Canon F-1. Pancerna, solidna maszyna do zabijania.
Zdjęcia robiło to cudo świetne, optyka do tego cuda była świetna. Osprzęt do tego cuda był świetny.
Fotograf z tym cudem na szyi wyglądał świetnie. W ogóle wrażenie było świetne. I gdyby Canon to zrozumiał byłoby świetnie.
Ale nie.
Canon jako firma postanowił zarabiać pieniądze. Po serii aparatów - powiedzmy mechanicznych, ze światłomierzem- zresztą ŚWIETNYCH. Przyszła kolej na jutrzenkę... EOS-a. Aparat dla mas (na zasadzie chces to mas). Czego w tym nie było! Nawet nie warto wymieniać, optyka tradycyjna (świetna!) poszła won. Nadeszło nowe (i drogie jak diabli). Można było drenować ludziom kieszenie, reklamowo konkurować z Nikonem. I dalej drenować kieszenie. Zasada niskie numery - profesjonal. Wysokie numery - wszyscy inni. Zresztą teraz robią tak wszyscy. I masówka, aż do "bulu" ;-). Była w tym i wtopa, bo firma Canon ze swym EOS-em, nie trafiła w gusty, i musiała zapodać aparat wyprodukowany w firmie Cosina (T-60 bodajże), bo EOS-y nie szły. Brak zaufania. I tak jakiś czas. A teraz najgorsze.
Te aparaty stały się... świetne! Naprawdę. Tylko jest jeden szkopuł - te świetne aparaty są horrendalnie drogie!
I świetna optyka do nich też jest niebotycznie droga.
A te tańsze EOS-y, niestety na kolana nie powalają. Szkoda.
Wracając do mojego znajomego, zakupił on EOS-a ze sterowaniem gałką oczną, parą z ucha, koncentracją umysłu i za pomocą gołębia pocztowego. Cudo techniki, ba, cudo bliższego i dalszego wszechświata i czasoprzestrzeni. I zdjęcia były idealne, tylko jakieś takie nie jego, niestety. Ewidentny brak zaufania do wykonującego zdjęcia fotografa. Tam było tak, że niby opcje wyłączałeś, a gdzieś podskórnie komputer i tak robił swoje. To sterowanie okiem też było jakieś takie nijakie. Za to reklamowo, jak najbardziej.
No, stopniowo znajomy przeszedł do stajni Nikona. I choć ja - nieobiektywny przecież - większych różnic między tymi firmami nie widzę, to jednak rozumiem znajomego. I już tłumaczę - jakość wykonania Canona i Nikona jest z przewagą na tą drugą firmę. Ergonomia. Przez to coś z okiem w Canonie, znajomy rewolucję cyfrową przeżył już z Nikonem. Choć ja osobiście uważam, że cyfrowe zdjęcia z Canonów są lepsze niż z Nikonów. Ale mniejsza z tym. W rezultacie fajnie, że 70 mln sztuk, ale ile z nich jeszcze działa? Bo większość to "plastic fantastic". Szkoda tych dawnych czasów-chromu i mosiądzu lakierowanego na czarno. Szkoda. Ja życzę Canonowi z okazji jakże okrągłej liczby sztuk, aby było nieco taniej w tych zaawansowanych i naprawdę twórczych EOS-ach, i żeby te tańsze były solidniejsze.
Amatorom i fanom Canona życzę samych udanych ujęć!
A ja wolę aparaty firmy solidnej od zawsze...
Pozdrawiam
POST SCRIPTUM
Canon wypuścił aparat (nie będę podawał modelu), który wejdzie zaraz na rynek. A który to POSIADA 14 trybów tematycznych, ileś tam trybów programowych i ileś tam innych trybów.
A do tego jest jeszcze aplikacja na smartfona, dzięki której możliwe będzie opanowanie trybów, programów i innych wodotrysków tego aparatu.
A wszystko w aparacie dla amatorów, czyli początkujący NIE MA szansy najmniejszej by
fotografię naprawdę poznać.
Pogratulować pomysłu.
A to dla tych wszystkich, którzy stwierdzili, że przesadziłem trochę w tym, co napisałem powyżej.
Firma sama pokazuje, że uzależnia fotografujących od siebie. Nic dodać - nic ująć.
POST SCRIPTUM
Canon wypuścił aparat (nie będę podawał modelu), który wejdzie zaraz na rynek. A który to POSIADA 14 trybów tematycznych, ileś tam trybów programowych i ileś tam innych trybów.
A do tego jest jeszcze aplikacja na smartfona, dzięki której możliwe będzie opanowanie trybów, programów i innych wodotrysków tego aparatu.
A wszystko w aparacie dla amatorów, czyli początkujący NIE MA szansy najmniejszej by
fotografię naprawdę poznać.
Pogratulować pomysłu.
A to dla tych wszystkich, którzy stwierdzili, że przesadziłem trochę w tym, co napisałem powyżej.
Firma sama pokazuje, że uzależnia fotografujących od siebie. Nic dodać - nic ująć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz