środa, 8 stycznia 2014

Styczeń. Zima.


A się dowiedziałem dziś, że w 2022 roku będziemy mocarstwem gospodarczym.
Fajnie.

A teraz poważnie, pofociłem sobie trochę. Zrobiłem przegląd w szufladzie, i oto co...
Najpierw miasto nocą.




Teraz troszeczkę świąt.





A to nowy nabytek: Fujica Drive. Pół format (Half). 72 zdjęcia na filmie standardowym.

Ogólny widok. U dołu klucz (w postaci pokrętła) do naciągnięcia sprężyny. Daje to 8 zdjęć raz po razie.
Widać gniazdo synchronizacji do flesza, śrubę statywową. Obiektyw o sile światła 2,8, automatyka sterowana fotokomórką selenową. Jest możliwość ustawiania ekspozycji manualnie.

Widok z tyłu, Celownik, dźwignia ustawiania czułości. Na nim tzw. "pamiętnik" jaki film mamy w środku aparatu.
Po lewej blokada samowyzwalacza.

Widok spodu aparatu. Gniazdo śruby statywowej i pokrętka.

Widok  góry. Licznik, sprzęgło zwijania powrotnego, spust migawki.

Widok góry. Korbka zwijania powrotnego, pierścień samowyzwalacza, sanki dla akcesoriów.

Widok na dźwignię ustawień czułości i "pamiętnik".

Widok góry. Po całości.

Porównanie z Czajką (którą lubię ze względu na dobry obiektyw-Industar).


A teraz fotografie kompletem złożonym z "Fotosnipera" i Obiektywu lustrzanego Spiratone 8/500 i Pentaxa K-5.
Kiepska pogoda, zdjęcia robione z ręki.



Gołębie. W locie - raz pod światło, raz ze światłem. Na środku pojawia się charakterystyczna dziura, taki efekt daje przednia soczewka w lustrzanym obiektywie o długiej konstrukcji, wtedy, gdy jest mało światła. Znaczy winietuje.
 


Jak wyżej. Robione z ręki. Czułość 800 asa. Odległość jakieś 40 metrów.
"Wróbele" od obiektywu 25 metrów.
No dobrze - wróble. Od obiektywu 36 metrów.

Cysterna. Widać przecież. Jakieś DWA KILOMETRY.
Jak bez statywu i z ręki, po ciemnemu, to super.

Czekam na słońce. Jakby ktoś chciał, jak zrobić fotosnipera z Pentaxa, Zenita  i Japońskiego lustrzanego obiektywu.
Pisać. Odpowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz